Tkanie nie jest tak efektowne jak strzelanie z łuku. A jednak to właśnie suma powtarzanych codziennie gestów może przynieść prawdziwy efekt. Fragment książki Przędza.
Ciepła zupa
Pamiętam moment, kiedy wiele niosłam na swoich barkach. Moja ukochana przyjaciółka utraciła swoje nastoletnie dziecko, a ja starałam się, dzień po dniu, towarzyszyć jej w tej tragedii. Równocześnie pracowałam: prowadziłam warsztat dla kobiet. Po pierwsze daleko od domu, po drugie, jak zawsze, na otwartym sercu (moim i uczestniczek). Żeby sobie przynieść w tym choć trochę ulgi, po pierwszym z trzech dni warsztatu pojechałam do masażystki. Czy też – jak sama o sobie mówiła – uzdrowicielki.
Uzdrowicielka mieszkała na starym blokowisku, a we mnie, kiedy szukałam miejsca parkingowego i równocześnie rozmawiałam z przyjaciółką, pojawiła się taka fantazja, obraz pod powiekami, że wyjdę z tego samochodu i położę się na zżółkłym trawniku przed wejściem do bloku i już się stamtąd nie ruszę. Tak bardzo czułam się wyżęta z resztek sił. Kiedy udało mi się jednak zadzwonić do drzwi uzdrowicielki (na szczęście – parter) i kiedy ona otworzyła drzwi, popatrzyła na mnie przenikliwie i nie powiedziała nawet „dzień dobry”.
Spytała za to: „Ciepła zupa?”.
O Boże, t