580 schodków w dół 580 schodków w dół
Ziemia

580 schodków w dół

Adam Vaughan
Czyta się 4 minuty

Jak ocieplenie klimatu roztapia największy lodowiec francuskich Alp.

"Lodowiec się cofa, i to bardzo szybko” – mówi glacjolog Luc Moreau. W hotelu Refuge du Montenvers, wybudowanym nad lodowcem w roku 1880, oglądamy razem archiwalne fotografie. Zdjęcia sprzed 100 lat przedstawiają kobiety z parasolkami i w słomkowych kapeluszach. Stoją obok stacji kolejowej Montenvers. W tle widać lodowiec, którego wijący się jęzor znika w oddali. Wówczas znajdował się on niemal na tym samym poziomie co kolejowa stacja.

Dziś jest około 100 m niżej.

Aby ze stacji Montenvers dostać się na lodowiec, trzeba przejechać kawałek kolejką linową. W 1988 r. wysiadało się z wagonika, schodziło się po trzech stopniach i już się stało na lodowcu. Dziś do lodowego jęzora prowadzi 580 stopni – 80 z nich dodano w tym roku. Oto jak przyśpieszyło ocieplenie klimatu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Przykrywanie nie pomoże

25 września Międzyrządowy Pa­nel ds. Zmian Klimatu (IPCC) przedstawił negatywne prognozy dotyczące losu czekającego ziemskie lodowce. Kilka dni wcześniej ogłoszono, że latem tego roku powierzchnia lodu na Morzu Arktycznym skurczyła się do objętości, jaką dotychczas odnotowano tylko raz.

Na świecie istnieje około 170 tys. lodowców. Pokrywają łączny obszar o powierzchni 730 000 km2. Monitoring 500 lodowców z różnych zakątków globu wykazał, że wszystkie się cofają – ponadto tempo tego procesu przyśpieszyło po roku 1960. IPCC ostrzega, że w bieżącym stuleciu topniejące lodowce „będą uwalniały najpierw za dużo, a później za mało wody”.

Wiele lodowców wymienionych w raporcie IPCC znajduje się w odległych, trudno dostępnych miejscach. Jednak Mer de Glace i sąsiedni Argentière to samo serce Europy, tuż obok Chamonix, kurortu odwiedzanego co roku przez miliony ludzi.

Turyści mogą się przekonać o zmianach na własne oczy. Koło schodów prowadzących ku Mer de Glace oznaczono poziomy „wysokości lodowca” w latach 1985–2015.

Nad wykutą w lodowcu jaskinią, atrakcją dla turystów, rozłożone jest białe płótno, które ma spowolnić topnienie. Sébastien Pavot, którego rodzina od 1946 r. każdej zimy wykuwa te pieczary, mówi mi, że nie ma już pomysłu, jak chronić lód. Ostatnio, kując, natrafili na fragment litej skały: znak, że zbliżają się do podłoża lodowca. Pavot obawia się, że przyszłoroczna jaskinia będzie ostatnią. „To barometr globalnego ocieplenia” – mówi.

Pomiary przeprowadzone niedawno przez Christiana Vincenta z Université Grenoble wykazały, że Mer de Glace i Argentière, drugi największy lodowiec Francji, straciły przez ostatnie trzy dekady około 800 m długości każdy.

Kolejka linowa i schody prowadzące do kurczącego się lodowca wkrótce zostaną rozebrane – jeśli będzie zrealizowany plan firm Compagnie du Mont Blanc. Zakłada on budowę, pół kilometra dalej w głąb doliny, ośrodka edukacyjnego poświęconego zmianom klimatu. „Przygotujemy nową jaskinię w miejscu, w którym nawet według najbardziej pesymistycznego scenariusza za 20 lat wciąż będzie lód” – zapowiada Mathieu Devhavanne z Compagnie du Mont Blanc.

Upały i osuwiska

Okazję, by obserwować z bliska zachodzące zmiany, mają także alpiniści. „18 lat temu 

ludzie pytali, czy widziałem na własne oczy dowody globalnego ocieplenia. Dzisiaj już nikt nie zadaje tego pytania. To zbyt oczywista sprawa” – mówi Andy Perkins, brytyjski przewodnik górski, który od 2001 r. prowadzi w Alpach wyprawy wspinaczkowe.

Ocieplenie prowadzi do częstszych osunięć skał i do ustępowania wiecznej zmarzliny. „Trzeba bardziej uważać. Nie ma już czegoś takiego jak normalne warunki” – tłumaczy Perkins. Opowiada, że w sierpniu poprowadził jednego ze swoich klientów szlakiem Cosmiques Arête, uchodzącym za bezpieczny. Dzień później oderwał się tam ogromny fragment skały.

Niedawno zbadano 95 szlaków wspinaczkowych w masywie Mont Blanc przedstawionych w słynnej książce z 1973 r. Okazało się, że tylko dwa z nich uniknęły skutków zmian klimatu.

„Według mnie nie ulega wątpliwości, że osuwiska robią się częś­ciej” – mówi Becky Coles, członkini kobiecego zespołu alpinistek, który zamierzał zdobyć wszystkie czterotysięczniki w Alpach. Czerwcowa fala upałów pokrzyżowała im plany, blokując część szlaków. Dane, które pozwoliłyby wykazać, że obecnie częściej dochodzi do osuwania się skał, nie są niestety zbierane, ale zdaniem Coles sytuacja się pogorszyła.

Zniknie z końcem stulecia

Znikanie lodowców ma też wpływ na florę i faunę. „Rośliny intensywniej się rozmnażają, ros­ną w coraz wyższych partiach gór, a okres wegetacyjny się wydłuża” – mówi Hillary Gerardi z Centrum Badań nad Alpejskimi Ekosystemami w Chamonix. Przykładem jest choćby duże drzewo rosnące nad Chamonix w miejscu, gdzie jeszcze dekadę temu rozciągał się lodowiec.

Z kolei właściciel chaty Vig­nettes leżącej niedaleko popularnego szlaku opowiada, że w tym roku zdarzyło mu się zbierać miejscową bylinę o nazwie genepi (wykorzystywaną do produkcji likieru) na wysokości 3100 m n.p.m. Dawniej spotykało się ją najwyżej na 2400 m. Tymczasem inne gatunki przegrywają walkę o byt, np. pardwa górska [gatunek ptaka – przyp. red.], której alpejski habitat coraz bardziej się kurczy.

Światu grozi niebezpieczny wzrost temperatury. O ile nie zostaną podjęte globalne działania, by ograniczyć emisję dwutlenku węgla, dwa największe lodowce Francji czeka zagłada. Badanie przeprowadzone przez Vincenta pokazuje, że przy obecnym poziomie emisji Argentière zniknie do roku 2080, a Mer de Glace przed końcem stulecia. „Praktycznie żadne kroki na poziomie lokalnym nie będą skuteczne” – mówi Vincent. Przyszłość lodowców jest teraz w rękach świata.

 

Tłumaczył Jan Dzierzgowski 

 

Czytaj również:

Wszystko jest śniegiem Wszystko jest śniegiem
i
zdjęcie: NASA/Erich Karkoschka (University of Arizona)
Wiedza i niewiedza

Wszystko jest śniegiem

Łukasz Lamża

Czy wiecie, jak dostać się tam, gdzie z nieba spada deszcz galaktyk? Trzeba się wspiąć po drabinie abstrakcji.

Jest oczywiście wiele powodów, by kochać świat – i naukę, która go tak pięknie opisuje. Jednym z nich jest zjawisko, któremu na imię: uniwersalność. To uczone słowo odpowiada tak naprawdę prostej intuicji: że „to samo” może wydarzyć się w rozma­i­tych wcieleniach, ten sam scenariusz mogą odegrać rozmaici aktorzy. Poszukiwanie ukrytych podobieństw pomiędzy różnymi zdarzeniami to ulubiona zabawa umysłu ludzkiego, dążącego ku temu, co ogólne i abstrakcyjne. Cóż zilustruje nam to lepiej niż śnieg?

Czytaj dalej