Ludzie używali substancji psychodelicznych w celach leczniczych lub religijnych od tysięcy lat. Obecnie jednak większość krajów na świecie zakazuje stosowania psychodelików. W Stanach Zjednoczonych LSD i psylocybina są zaklasyfikowane jako narkotyki, które „nie mają żadnego zastosowania medycznego”.
Mimo to stosunek do tych substancji się zmienia. W XXI w. nastąpił renesans badań nad psychodelikami, a naukowcy wykazali m.in., że psylocybina może łagodzić objawy zaburzeń psychicznych, np. ciężkiej depresji, stanów lękowych i uzależnień.
W listopadzie 2020 r. stan Oregon podjął historyczną decyzję, dopuszczając stosowanie psylocybiny w terapii. Poszedł tym samym krok dalej niż niektóre progresywne amerykańskie miasta, chociażby Denver i Oakland, gdzie zdekryminalizowano posiadanie psylocybiny, ale nadal nie zezwala się na jej przyjmowanie. To oznacza, że już w 2023 r. mieszkańcy Oregonu powyżej 21. roku życia będą mogli zażywać psylocybinę pod nadzorem uprawnionego terapeuty, który kupi ją od licencjonowanego dostawcy.
Jak może przebiegać terapia psychodeliczna?
Podczas wystąpienia na 2020 Web Summit na to pytanie odpowiadały Ekaterina Malievskaia, współzałożycielka Compass Pathways, firmy z branży zdrowia psychicznego, i Kelsey Ramsden, kierowniczka Mind Cure, przedsiębiorstwa zajmującego się identyfikowaniem, rozwijaniem i komercjalizacją nowych produktów w przemyśle terapeutycznym.
Według Ramsden sesja może wyglądać następująco: „Znajdujesz się w przyjaznej przestrzeni, przypominającej salon zwyczajnego domu. Czekają tam na ciebie mili, sympatyczni ludzie [licencjonowani terapeuci], którzy będą ci towarzyszyli przez całą sesję”. Następnie przyjmujesz psylocybinę. Siedzisz albo leżysz z maską na oczach, w tle gra muzyka, a profesjonaliści przeprowadzają cię przez całe doświadczenie, dopóki psylocybina nie przestanie działać.
Potem następuje „okres integracji”. Trwa on przez kilka dni lub tygodni po przyjęciu psylocybiny. Ośrodek Badań, Edukacji i Integracji Enteogenicznej (ERIE) definiuje integrację jako „proces, w trakcie którego treści i wiedza zdobyte podczas doświadczenia psychodelicznego stają się częścią życia, z korzyścią dla jednostki i jej otoczenia”.
O jakiej wiedzy mowa? Trudno powiedzieć: każde doświadczenie jest wyjątkowe, a naukowcy nadal starają się ustalić, jak dokładnie psychodeliki oddziałują na mózg.
„Mówimy o niezwykłych przeżyciach, nie potrafimy więc z góry określić, czego powinna się spodziewać osoba uczestnicząca w terapii – podkreślała Malievskaia. – Sądzę, że dzięki postępom w neuroobrazowaniu i rozwojowi rozmaitych technik naukowych zaczynamy rozumieć, jak działają psychodeliki. Paradoksalnie, odbiera to doświadczeniom mistyczny charakter”.
Psylocybina i jej działanie
Malievskaia tłumaczy, że psylocybina oddziałuje głównie na układ serotoninowy w mózgu. Przyłącza się do wybranych receptorów serotoniny, uruchamiając całą sekwencję zdarzeń. Receptory te należą do układu połączeń zwanego siecią stanu spoczynkowego (ang. default mode network – DMN).
„DMN nie jest strukturą anatomiczną mózgu – tłumaczy Malievskaia. – To sieć funkcjonalnych połączeń tworząca się na przestrzeni całego życia pod wpływem doświadczeń, uczenia się i środowiska. W zasadzie mówimy tu o kognitywnych, behawioralnych i emocjonalnych prawidłowościach reagowania na bodźce środowiskowe. Czasami prawidłowości te możemy kojarzyć z poczuciem własnego »ja«.
Kiedy psylocybina wiąże się z receptorami serotoniny, aktywność DMN zostaje czasowo ograniczona. Ludzie uwalniają się od swojego ego. Przeżywają głębokie doświadczenia psychodeliczne i mogą dzięki nim spojrzeć na całe swoje życie i na rozmaite konflikty z zupełnie innej perspektywy.
Dzięki odpowiedniemu wsparciu terapia przeprowadzona w starannie kontrolowanym otoczeniu pomoże pacjentom przepracować pewne traumatyczne zdarzenia i wspomnienia, a także zdobyć nową wiedzę. Następująca później integracja pozwoli im uczynić tę wiedzę częścią życia codziennego. Potencjalnie może to prowadzić do zmiany niekorzystnych wzorów zachowania”.
Badania naukowe z wykorzystaniem neuroobrazowania sugerują, że DMN jest aktywna podczas większości naszych doświadczeń, zwłaszcza kiedy wykonujemy powtarzalne czynności, martwimy się, fantazjujemy albo wracamy do starych wspomnień. Można porównać ją do „trybu autopilota”, dzięki któremu mózg oszczędza energię. Jednak w przypadku osób cierpiących na depresję lub zaburzenia nerwowe DMN utrudnia wydobycie się z dołka.
Jeśli psychodeliki powodują reset, mogą okazać się tu pomocne. Czasowe ograniczenie aktywności DMN pozwoli mózgowi zerwać z rutynowymi sposobami działania. Różne jego regiony zaczną ze sobą „rozmawiać”, tworząc nowe połączenia. Co ciekawe, z badań wynika, że tego rodzaju korzystne efekty utrzymują się długo po zażyciu psylocybiny – niekiedy nawet przez kilka miesięcy.
Istnieje wiele powszechnie podzielanych nietrafnych opinii na temat środków psychodelicznych. Ramsden podkreśla, że badacze i zwolennicy wykorzystywania psychodelików w medycynie muszą prezentować nowe rodzaje terapii bardzo ostrożnie i po odpowiednim namyśle. Dodaje też, że obecne ustalenia i proponowane terapie mają oparcie w rzetelnej nauce.
„Nie mówimy o niekontrolowanym zażywaniu substancji psychoaktywnych ani o szalonych jazdach, ale o określonych procedurach, których skuteczność została naukowo udowodniona” – podkreśla Ramsden.
Pierwotnie tekst ukazał się na stronie Big Think.