Kwiaty w architekturze
i
High Line Park w Nowym Jorku, 2004 r., zdjęcie: Nino Marcutti/Alamy Stock Photo
Przemyślenia

Kwiaty w architekturze

Kinga Zemła
Czyta się 5 minut

Nieużywana już linia kolejowa staje się łąką, motyle i inne zapylacze piją nektar spod płatków wydrukowanych w 3D, a świątynia przybiera kształt kwiatu lotosu. Tajemnicze ogrody coraz częściej podbijają przestrzeń miejską. I dobrze!

Mistrz ogrodów

Być może kwiatów nie traktujemy dostatecznie poważnie, bo roz­tkliwili je nam poeci, nieumyślnie pomniejszając ich rolę do podarków dla rozpieszczonych panien, które na dodatek wzruszają wzgardliwie ramionami – cóż, to przecież bukiet zwykłych róż. Dobrym remedium na przywrócenie rzeczom ich wagi byłoby przyjrzenie się twórczości Pieta Oudolfa, słynnego holenderskiego projektanta ogrodów i szkółek roślinnych. Oudolf znany jest na całym świecie ze swoich bajecznie pięknych, wizualnie niedookreślonych kompozycji. Projektuje zarówno dla klientów indywidualnych, jak i na zlecenie instytucji publicznych, a jego prace – zwłaszcza te miejskie – mają wymiar zdecydowanie więcej niż estetyczny, co widać na przykładzie głośnej rewitalizacji nowojorskiej High

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Dziecięcy świat Bruno Munariego
i
Ilustracje z książki Bruno Munariego "Nella nebbia di Milano", 1968 r.; zdjęcie: kolekcja prywatna, Brescia, Włochy
Edukacja

Dziecięcy świat Bruno Munariego

Aleksandra Kędziorek

To, że prezentujemy na naszych łamach książki artystyczne (Ładne strony), zawdzięczamy m.in. pewnemu włoskiemu artyście. Kochają go i dzieci, i tacy tuzowie intelektu jak Umberto Eco.

„Nigdy nie widziałem tyle śniegu” – tak włoski artysta Bruno Munari zaczyna bajkę o Białym Kapturku. Na kolejnych stronach książki śledzimy losy małej, ubranej na biało dziewczynki, która przez zaspy przedziera się do dawno niewidzianej babci. Z powodu śnieżnej zamieci nic jednak nie widać. Strony są zupełnie białe, a cała opowieść siłą rzeczy rozgrywa się w naszej wyobraźni. W innej książce, Nella nebbia di Milano (Mgły Mediolanu), miasto spowija mleczna mgła. Na stronach z półprzezroczystej kalki zarysowują się sylwety pojazdów, ulicznych latarni i śpieszących w różne strony przechodniów. Przedzierając się kartka po kartce przez zamglone ulice, docieramy w końcu do cyrkowego namiotu. Wchodzimy do środka i wtedy książka wybucha feerią barw.

Czytaj dalej