Kręgi w pogo
i
zdjęcie: Marcin Doś
Opowieści

Kręgi w pogo

Jan Błaszczak
Czyta się 11 minut

O adrenalinie towarzyszącej rosyjskiej trasie grupy 19 Wiosen, o wpływie kultury gopników na osiedlowy rap i o coraz większej modzie na tatarskość opowiada Konstanty Usenko, autor książki Wykresy fal środkowej Wołgi i znawca wschodnioeuropejskiej pop- i kontrkultury. W rozmowie z Janem Błaszczakiem mówi też o niebezpiecznej aurze italo disco – i tureckiej piosence covidowej.

Jan Błaszczak: Właśnie ukazały się Wykresy fal środkowej Wołgi – Twoja trzecia książka poświęcona Rosji i rosyjskiej kulturze. Pamiętam, że w Oczami radzieckiej zabawki wspominałeś swoje rodzinne wyjazdy do Petersburga. Tym razem odwiedzasz Republikę Mari El, gdzie urodziła się Twoja mama. Czy mógłbyś na wstępie przybliżyć, jak losy Twoich przodków splatają się z Rosją?

Konstanty Usenko: Rosjaninem jest przede wszystkim mój ojciec. Jego rodzina wywodzi się z południa, z Kraju Krasnodarskiego, nad rzeką Kubań. Stamtąd jest już niedaleko do północnego Kaukazu. W latach 80. jeździliśmy tam co roku w odwiedziny do babci i dziadka, a później spędzaliśmy wakacje w Abchazji nad Morzem Czarnym. W Leningradzie mieszkała siostra mojego taty, u której również bywaliśmy. Znałem też oczywiście Moskwę. Do Republiki Mari El trafiłem dopiero osiem lat po śmierci mojej mamy. Wcześniej nie byłem emocjonalnie gotowy, by po raz pierwszy pojechać nad Wołgę, do miejsca, z którego wyrasta część jej korzeni. Nie wiedziałem wcześniej zbyt wiele o Mari El, słyszałem tylko dziwne maryjskie melodie o skali, która przypominała mi chińską. Strzępy maryjskiej mitologii pełnej czarów docierały do mnie z książek z bajkami różnych narodów, których mieliśmy zawsze w domu zatrzęsienie. Matka nigdy nie miała okazji zobaczyć Koźmodiemianska – miejsca, w którym się urodziła. Jej pochodzącą

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Playlisty nielegalnej wiosny
Doznania

Playlisty nielegalnej wiosny

Konstanty Usenko

Znalazłem w telefonie notatkę z końca lutego: niech miks czułości i nihilizmu, nihilizmu i czułości sprawi, że w latach 20. nauczymy się od nowa spontanicznie robić rzeczy wariackie i czerpać przyjemność z chwil.

Coś dziwnego stało się z czasem. Na rewersie, przedzierając się w tył przez kwiecień do marca i przez cały marzec aż do jego początku, trudno ustalić moment, w którym jawa nagle zmieniła się w deliryczny sen. Ciężko przypomnieć sobie kolejność faz letargu i paradoksów – od chomiczego zagrzebywania się w norze własnych czterech ścian po samotne wieczorne tułaczki z głośnikiem po najbliższych wertepach, z wypatrywaniem nadjeżdżających aut i wsłuchiwaniem się w echa komunikatów emitowanych z policyjnych systemów LRAD, brzmiących jak z filmu Szulkina. Ze skreślaniem całych kartek w kalendarzu, żuciem kawałków imbiru, przyzwyczajaniem się do naciskania guzików w windzie kluczami, z wszechobecnym zapachem gumy i podejrzanych aerozoli walących zmywaczem do paznokci. Z porannymi kolejkami do samu, jak po bilety na rave dla staruszków, pilnowany przez seniorów – ochroniarzy w spawalniczych hełmach. Z zakonspirowanymi rowerowymi randkami z ukochaną osobą w zaklejonych taśmą parkach, z wrażeniem jakby wolskie Moczydło zamieniło się w Teheran lat 80. z Persepolis Marjane Satrapi.

Czytaj dalej