O adrenalinie towarzyszącej rosyjskiej trasie grupy 19 Wiosen, o wpływie kultury gopników na osiedlowy rap i o coraz większej modzie na tatarskość opowiada Konstanty Usenko, autor książki Wykresy fal środkowej Wołgi i znawca wschodnioeuropejskiej pop- i kontrkultury. W rozmowie z Janem Błaszczakiem mówi też o niebezpiecznej aurze italo disco – i tureckiej piosence covidowej.
Jan Błaszczak: Właśnie ukazały się Wykresy fal środkowej Wołgi – Twoja trzecia książka poświęcona Rosji i rosyjskiej kulturze. Pamiętam, że w Oczami radzieckiej zabawki wspominałeś swoje rodzinne wyjazdy do Petersburga. Tym razem odwiedzasz Republikę Mari El, gdzie urodziła się Twoja mama. Czy mógłbyś na wstępie przybliżyć, jak losy Twoich przodków splatają się z Rosją?
Konstanty Usenko: Rosjaninem jest przede wszystkim mój ojciec. Jego rodzina wywodzi się z południa, z Kraju Krasnodarskiego, nad rzeką Kubań. Stamtąd jest już niedaleko do północnego Kaukazu. W latach 80. jeździliśmy tam co roku w odwiedziny do babci i dziadka, a później spędzaliśmy wakacje w Abchazji nad Morzem Czarnym. W Leningradzie mieszkała siostra mojego taty, u której również bywaliśmy. Znałem też oczywiście Moskwę. Do Republiki Mari El trafiłem dopiero osiem lat po śmierci mojej mamy. Wcześniej nie byłem emocjonalnie gotowy, by po raz pierwszy pojechać nad Wołgę, do miejsca, z którego wyrasta część jej korzeni. Nie wiedziałem wcześniej zbyt wiele o Mari El, słyszałem tylko dziwne maryjskie melodie o skali, która przypominała mi chińską. Strzępy maryjskiej mitologii pełnej czarów docierały do mnie z książek z bajkami różnych narodów, których mieliśmy zawsze w domu zatrzęsienie. Matka nigdy nie miała okazji zobaczyć Koźmodiemianska – miejsca, w którym się urodziła. Jej pochodzącą